Wczoraj wieczorem miałam grilla. Była karkówka i pałki...
Ale to nie o tym.
Po grillu tata zrobił ognisko, czyli na węgiel wrzucił deski i gałązki swierku. I tak siedziałam i patrzyłam się prosto w ogień. Spedzilam na tym chyba 2 godziny. Efekt cudowny. Wyciągałam ręce do ognia, dym czasami leciał mi na twarz, iskry mnie parzyły. I patrzyłam, patrzyłam, patrzyłam i nie miałam dość. Mimo późnej pory było mi cieplo, bo płomienie były spore. To było cudowne!
Tak w skrócie na tym blogu znajdziesz mnie i wszysko co ze mną związane :) A więc witaj!
niedziela, 10 maja 2015
Ogień...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz